Dawno, dawno, jakieś 5 roków temu wujeczna prawnuczka ciotki Stefy Rudeckiej od strony stryja Waldemara pakowała swe manatki. „Tylko uważaj, Ewciusiu, na tych fircyków z Warszawy! Będą cię bałamucić, ale nie w głowie im ożenek!” – ostrzegała poczciwa ciotuchna. Niepotrzebnie – serce panienki płonęło żywym uczuciem do pewnego młodzieńca.
Ewunia przysiadła na walizce, podskoczyła dwa razy mrucząc pod nosem jakieś rodowe przekleństwa i ruszyła w szeroki świat.
Początki były trudne. Panienka odwiedzała swoją pradziadeczną stryjenkę, której najstarsza córka współczującym tonem pytała:
– A masz tam jakieś koleżanki?
– Tak, mam nawet nową przyjaciółkę.
– Też ze wsi?
Cdn.
Ewo!
Bardzo dobry początek! I fotka super!
Fajna walizka. Mam nadzieję, ze Pani mgr. kupiła sobie już nową odpowiednią do tytułu:)Ciesze się tym bardziej, ze z przyszła Panią mgr. siedziałem w Arkadii przy jednym stole!
I zapamiętam to do końca życia tak jak EURO 2012 W Polsce!
Powodzenia Ewo!
I dodam, ze prof. Ewa to brzmi tez dobrze. I warto powalczyć.
Vojtek absolwent Technicznej Szkoły Wojsklotniczych w rezerwie.
Spocznij!!!!!!!!!!
Moje ulubione imię Ewa 🙂
Najbardziej ulubione…
i tak oto zaczęła się historia pani magister: między stołecznymi fircykami?
podoba mi się.
z jakiej wsi! toż to GRÓD jest:-]
o właśnie – święta racja 😀
MOJA WALIZKA – pędzę do pawlacza , tam ten zabytek przedpotopowy schowałam ale jakim cuden pani Magister na mojej walizce usiadła to nie wiem, pewnie to jakaś niecna sprawka Piternika. pITERNIKI NIE TAKIE CUDA POTRAFIĄ
portret świetny, wszak magister na walizce to więcej niż pani na włościach
Ewciu – świetnie wyglądasz
Dziękuję Malinko! 🙂
Na Twojej walizce siedzi się znakomicie!