Pewien artysta amator przyznał, że nie umie komponować martwej natury. Z tego powodu chętnie korzysta z dzieł przypadku – na przykład maluje stół, z którego jeszcze nie sprzątnięto po posiłku.
Postanowiłam pójść w ślady owego artysty i wykorzystać 'kompozycję’ uzyskaną w podobny sposób,* czyli sportretować parapet służący mi za toaletkę (podobno nie jest to takie hipsterskie, bo wiele kobiet korzysta z tego patentu):
Efekt mojej pracy?
Pokazuję go, bo – zgodnie z tytułem tej notki – jestę hipsterę… 😛
* No dobrze, przyznaję, że woda toaletowa znalazła się tu niezupełnie przypadkowo.
Tak czy tak jest martwa jest 🙂
Nawet dobrze Ci to wyszło…
A no martwa. Widocznie uśmiercanie dobrze mi wychodzi. 😉
monochromatycznie ale wielotematycznie , jak kobieca dusza …
Ewciu – a Twoje odbicie w lustrze ???
czekam na Twój autoportret , to będzie perełka
Malino, jakbyś zgadła, że akurat ostatnio zmagałam się ze swoim autoportretem. 😉
To ciekaw jestem Ewuniu tego autoportretu. Martwa natura – zaliczyłaś ćwiczenie walorowe. Teraz zrób to w kolorze, posługując się plamami (szukaj kolorów nawet tam, gdzie cień) .Pozdrawiam, Tomasz