Ktoś mi powiedział, że Bóg
Istnieje na pewno
Ponad wszelką wątpliwość
Zwątpiłam.
Ktoś mi powiedział, że Bóg
Istnieje na pewno
Ponad wszelką wątpliwość
Zwątpiłam.
TEATRZYK ZIELONY PITERNIK
Ma zaszczyt przedstawić
Najnowszy dramat
Pod eschatologicznym tytułem:
„PRZEJŚCIE”
W y s t ę p u j ą:
PRZECHODZIEŃ 1 – homo viator
PRZECHODZIEŃ 2 – również homo viator
S c e n a: Chodnik przy przejściu dla pieszych. Czerwone światło.
PRZECHODZIEŃ 1:
Przepraszam panią najmocniej. Nie mam zwyczaju zaczepiania dam na ulicy, jednak pragnę pani postawić jedno pytanie. Czy byłaby pani tak uprzejma i udzieliła mi informacji – jeżeli takową pani posiada – czy zmieni się to światło?
PRZECHODZIEŃ 2:
Nie.
K u r t y n a
zakrywa tę nierówną wymianę zdań
TEATRZYK ZIELONY PITERNIK
ma zaszczyt przedstawić
elektryzujący dramat
pod pełnym napięcia tytułem:
„PRZEWÓD”
Ze względu na wysokie napięcie
zaleca się Szanownej Publiczności
pozostawanie w bezpiecznej odległości
od aktorów.
W y s t ę p u j ą:
DOKTORANT – okularnik z długą grzywką
DOKTORANTKA – dziewczyna w berecie
DOKTORANT:
Co z twoim przewodem doktorskim?
DOKTORANTKA
(śpiewa patetycznie):
Za twoim przewodem złączym się z narodem!
(podłącza wtyczkę do gniazdka)
KONSTERNACJA
(następuje)
K u r t y n a
Rozładowuje napięcie
TEATRZYK ZIELONY PITERNIK
ma zaszczyt przedstawić
połączoną z wernisażem malarstwa niderlandzkiego
tragedię klasyczną w trzech aktach
zachowującą zasadę trzech jedności
pogwałcającą zasadę decorum
pod przejmującym tytułem:
„ROZTERKI WEWNĄTRZUSTNE”
W y s t ę p u j ą:
LEKARZ – młody chirurg stomatolog
PACJENT – element wywrotowy
S c e n a: gabinet 17 na pierwszym piętrze.
AKT PIERWSZY
LEKARZ:
(ogląda ząb Pacjenta):
Wyrywamy!
PACJENT
Nie!
Spiżowa cisza.
AKT DRUGI
LEKARZ:
Ten ząb należy wyrwać.
PACJENT
Nie!
Cisza aż w uszach brzęczy.
AKT TRZECI
LEKARZ:
Wyrywamy.
(wyrywa)
PACJENT:
(nie może powiedzieć: „Nie”)
LEKARZ:
Jaki ładny ząbek. Szkoda go wyrywać.
(wkłada ząb z powrotem)
K u r t y n a
Opada uspokojona
TEATRZYK ZIELONY PITERNIK
Ma zaszczyt przedstawić
Dramat przerażający
Pod bezdusznym tytułem:
„ZNIECZULENIE”
W y s t ę p u j ą:
LEKARZ – specjalista stomatologii i implantologii
PIELĘGNIARKA – zniewalająco piękna asystentka
PACJENT – przerażony jak zawsze
S c e n a: gabinet dentystyczny z czerwonym pluszowym fotelem
LEKARZ
(klasycznie do pielęgniarki):
Poproszę znieczulenie nasiękowe czerwone.
PIELĘGNIARKA:
(mocuje się ze igłą dopingowana przez Publiczność):
Bardzo trudno wbić igłę w tę ampułkę.
LEKARZ:
(obrzuca Pielęgniarkę karcącym spojrzeniem)
PIELĘGNIARKA
To nie to, że zastrzyk trudno będzie zrobić. Powiedziałam tylko, że igła…
LEKARZ:
No właśnie: powiedziałaś „igła”.
(spogląda na Pacjenta)
I zaraz będzie strach.
PIELĘGNIARKA:
Przepraszam najmocniej. Oczywiście nie będzie żadnej igły.
LEKARZ:
(znieczula Pacjenta miejscowo bezigłowo)
HERMENEGILDA CHADRA:
(śpiewa arię Tosci w celu przytłumienia odgłosów)
K u r t y n a
opada nareszcie
Zdjęcia powstały dzięki uprzejmości* pana pracującego w sklepie elektronicznym obok leżajskiego klasztoru. 🙂
Badźmyż więc weseli,
Jak w niebie Anieli.
Czegośmy pożądali,
Tegośmy doczekali. Alleluja.
Błogosławionej Pashy!
P.S. Być może trochę zepsuję nastrój, ale muszę Wam to polecić: http://delurski.pl/3282/do-swiatecznych-katolikow/
Na czas Wielkiego Postu oddaję moje blogowanie Temu, do którego ono należy.
Do zobaczenia po świętach. 🙂
Adriaen van Utrecht Martwa natura wanitatywna
Vanitas vanitatum et omnia vanitas… Wygląda na to, że wszystko jest bez sensu? Przyznam, że długo nie wiedziałam, jak rozumieć Księgę Koheleta, zwłaszcza pierwsze jej rozdziały, gdzie słowo „marność” powraca jak okrutny refren…
Biblijny mędrzec bywa oskarżany o różne rzeczy. Jedni mówią, że to pesymista, inni zarzucają mu ateizm, a jeszcze inni posądzają go o hedonizm. Narzeka na wszystko niczym proboszcz z ambony, by już po chwili zachęcić słuchacza do picia i używania. Schizofrenia, czy co?
Hewel. Ulubione słówko autora. To nie absurd, nonsens, czyli marność (którą zawdzięczamy św. Hieronimowi). Hewel jest synonimem ruach – wiatru. Tchnienia. Czegoś, co ulotne, przemijalne, nieuchwytne i krótkotrwałe…
Pierwszy był brat Kaina – nie chodzi o to, że marnie skończył, ale o to, że nienaturalnie. Jego życie prysło w jednej chwili, przeminął. Dlatego dano mu na imię Hewel. Kohelet mówi, że hewel jest każdy człowiek i jego wysiłki. Trudzi się, wciąż za czymś goni, a śmierć i tak wszystko przekreśli. Do grobu nie weźmiemy już nic. To właśnie jest hewel.
Czyli jednak pesymizm? Nie. Mędrzec myśli racjonalnie. Wie, że nic na tym świecie nie trwa wiecznie, więc porzuca złudzenia. Zachęca radosnego i zarazem roztropnego korzystania z życia i jego uroków, bo wszystko to jest darem Stwórcy. To nie jest hedonizm. To wyraz wdzięczności. To też praca, z której kiedyś przedstawimy sprawozdanie. Dlatego ani ateiści, ani hedoniści nie mogą obwołać Koheleta swoim patronem.