W niedzielę 23 kwietnia 2023 r. nasz Bogumił Bazyli Makary przyjął chrzest.





















Teatrzyk Zielony Piternik
Ma zaszczyt przedstawić
Tragedię dziejową
Na faktach nieautentycznych
Pod brzęczącym tytułem:
„ŚRUBY”
W y s t ę p u j ą:
Hrabia – Alfred Potocki
Hrabina – Hermenegilda Chadra
Sekretarz Partii – Alojzy Pompka
Duch Potockich – Genius Loci
Akt I
S c e n a: Theatrum Lancuti. Pustkowie i bezład. Duch Potockich unosi się nad wodami.
Hrabia:
Nuda… Uczyńmy pałac piękny jak Krzysztof Ibisz, podobny nam!
Robotnicy:
(przerabiają zamek Stadnickiego na piękną rezydencję)
Hrabina:
(pachnie w ogrodzie)
Duch Potockich:
(widzi, że było dobre)
Akt II
Hrabia:
Nuda… Uczyńmy Polmos, by nam było wesoło, a ludziom żyło się lepiej!
Robotnicy:
(budują zakład Polmosu i zatrudniają się w nim)
Duch Potockich:
(widzi, że było dobre)
AKT III
Sekretarz Partii:
Nuda… Uczyńmy Fabrykę Śrub, by wyrabiać normy, a ludziom żyło się lepiej!
Robotnicy:
(budują Fabrykę Śrub i zatrudniają się w niej)
Duch Potockich:
(omija to miejsce)
K u r t y n a
opada wstydliwie
To był naprawdę piękny dzień. Bernard Antoni Andrzej został dzieckiem Bożym w dniu naszej dwunastej rocznicy ślubu. Ochrzcił go bp Stanisław Jamrozek (kiedy został biskupem, postanowił chrzcić piąte i kolejne dzieci z rodzin w archidiecezji). Zaskoczył mnie tym, że naprawdę mu zależało, żeby do nas przyjechać, a kiedy nie mógł zdążyć na planowaną mszę, ustalił z bernardynami, że odprawi dla nas liturgię w kaplicy Matki Bożej – w miejscu, o którym marzyłam, że weźmiemy tam ślub… Po tylu latach zdążyłam o tym zapomnieć, ale jak usłyszałam, że msza będzie w kaplicy, pomyślałam, że Bóg nie tylko ma poczucie humoru – On jest także romantyczny. 🙂
– Wymalowałaś się jak na dyskotekę.*
– Bo u nas zawsze jest dyskoteka.
* Wszystkiemu jest winne odkrycie cieni Glam Shop. 🙂
Mama: Na starym mieście będą świąteczne dekoracje.
Dziecko: Żeby już nie było takie stare, przynajmniej na święta.
My dorośli musimy bardzo uważać. Uważać na co i jak mówimy (aby nie zostało to przywołane w najmniej odpowiednim momencie), ale też żeby niechcący nie zepsuć tego, co dziecko potrafi robić lepiej niż my.
Obserwowałam rocznego synka spacerującego po mieszkaniu i ciągnącego za sobą kocyk. W pierwszej chwili miałam ochotę dać mu drewnianego krokodyla na kółkach, z przyczepić bym sznurkiem do ciągnięcia. No bo jak to żeby biedne dziecko z kocykiem chodziło… Na szczęście w porę się opamiętałam. Bo dziecko przecież ćwiczyło bezcenną umiejętność zabawy z wykorzystaniem wyobraźni… Ten kocyk mógł być przecież dla niego wszystkim – pojazdem, zwierzakiem, albo po prostu najzupełniej odpowiednim przedmiotem do ciągnięcia. I przecież o to chodzi.
– Chciałabym mieć taką kurtynę LED na okno. Włączyłabym ją, usiadła i patrzyła…
– I studiowała teologię.